niedziela, 24 sierpnia 2014

#0 Prolog.

     




    Z dnia na dzień oddalali się od siebie coraz bardziej, częstsze kłótnie, znikanie na długie godziny... do czego to zmierzało? Cholera to nie miało tak wyglądać, wiedziała na co się pisze, zdawała sobie sprawę, że nie zawsze będzie kolorowo. Ale...on jest nieobliczalny. Bała się o niego, o siebie..o ich przyszłość. Nie umiejąc zrezygnować i powiedzieć 'stop', wyniszczała samą siebie. Coraz marniej, ociężale, bez głębi życia. Umierała.

    Siedząc w fotelu obserwowała go uważnie. Ślęczał nad papierami jak każdej nocy, próbując rozwikłać kolejną sprawę. Nie zwracał na nią uwagi-praktycznie nie. To wszystko go pochłaniało, ale nie mogła go za to winić, to jego świat, coś co uwielbia. Czasem chyba bardziej od niej. Odwrócił się w jej kierunku podpierając brodę dłonią. Spokój jaki miał wypisany na twarzy nie zdarzał się za często. 
-Czyżby kolejny sukces panie Holmes? Kłaniam się w pas.-niepewnie na jej twarzy pojawił się uśmiech, który szybko zbladł. 
-Owszem, teraz już wszystko rozumiem.-mruknął od niechcenia powracając do notatek.
-Nic nie rozumiesz, Sherlock'u...